Aromaty dębu są obecne w winie już od dwóch tysiącleci. Jak wiemy historia winiarstwa jest naznaczona szeregiem przypadków, które w ten bądź inny sposób miały wpływ na jakość tego boskiego trunku. Dąb z winem na stałe złączyli Rzymianie w I w. n.e., pragnęli usprawnić transport, a także przechowywanie wina przelewając je do drewnianych beczkach.
Oczywiście szybko spostrzegli, że takie „potraktowanie” wina zasadniczo zmienia jego właściwości. Obecnie beczek używa się na taką skalę, że informacja o tym w czym dojrzewało wino stanowi jedną z głównych jego cech. Istotne jest czy był to dąb francuski, amerykański, węgierski czy słoweński. I oczywiście czy beczka jest nowa czy też używana.
Zauważa się tendencję do przesadzania z beczkowaniem niektórych win. Związane jest to głównie z trendem do produkowania tzw. „win parkerowskich” – ciężkich, skoncentrowanych, zawiesistych i bardzo, bardzo dębowych. O ile winiarze robiący takie wina ze względu na swoje upodobania mają do tego święte prawo, o tyle jest pewna, wydaje się większa grupa producentów stosujących nadmiernie beczkę z innych powodów. Otóż nowa beczka może nieco zatuszować pewne wady wina.
Zupełną nowością jest tzw. „podwójna beczka” czyli leżakowanie wina w nowej dębinie i gdy wino „wyssie” z beczki aromaty, przelanie tegoż wina do drugiej nowej beczki. Taka technika jest bardzo kosztowna, znając ceny nowych, małych beczek można w przybliżeniu wyliczyć, że przekłada się to aż na 3 Euro za butelkę, oczywiście w przypadku „podwójnej beczki” również i koszta się podwajają.
Przeczytaj również, na czym polega degustacja wina?
Jak więc wino zachwalane przez producenta jako beczkowe („Oaked”) potrafi kosztować np. 25 PLN? Otóż istnieje prosty trick pozwalający dodać aromaty dębu bez używania beczek. Australijczycy wymyślili dodawanie do zwykłych stalowych kadzi płatków dębowych, które wypala się podobnie jak beczki. Naturalnie takie „leżakowanie” nie będzie mogło pomóc przy dojrzewaniu win z wyższej półki, ale da z pewnością tak miłe dla nosa aromaty wanilii, masła, żywicy i czekolady.
Łukasz Bogumił: Od niemal dziesięciu lat jestem głównym sommelierem importera win Wineonline w Warszawie, gdzie odpowiadam za szkolenia dla pracowników, degustacje dla klientów oraz opiekę merytoryczną nad treścią publikacji drukowanych i online.
Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial
Facebook
YouTube
LinkedIn
Instagram